wtorek, 12 lutego 2013

Zmierzch

Poranki są zapowiedzią dnia, najlepsze są wtedy, gdy zaawansowana wiosna budzi ćwierkaniem, słońcem, nadzieją. Ale i tak najbardziej lubię zmierzch.
Trudno mi określić, co w nim lubię najbardziej, bo choć każdego dnia wiadomo, że on przyjdzie, on i tak nadchodzi niespodziewanie. Pojawia się na moment, oblewa rozproszonym światłem kontury budynków, drzewa, czasem łączy się z blaskiem zapalających się ulicznych latarni i świateł wystaw, a potem znika, znów nagle i jakby niespodziewanie, choć przecież jest zapowiedzią nocy. I zawsze odchodzi za szybko, nigdy nie pozwala się sobą wystarczająco nacieszyć, zostawia niedosyt i oczekiwanie na swoje kolejne nadejście. Może właśnie tę nieuchwytność lubię w nim najbardziej, pozostawianie niedosytu i tę niesamowitą barwę, jaką przybiera świat skąpany w ostatnich promieniach Słońca.

Wczoraj zaskoczył mnie, gdy wracałam z zajęć. Wbiegłam zmęczona po schodach (zmęczona, bo przez 45 minut intensywnie maszerowałam z zajęć do hotelu, niosąc na ramieniu torbę z laptopem), weszłam na moment do łazienki, a kiedy wyszłam - jego już nie było. Za oknem królowała noc.
Dziś wyszłam na spacer, zanim zaczął zapadać. Zdążyłam dojść do Łuku Triumfalnego, kiedy wszystko zaczęło przybierać ten specyficzny wygląd, ledwo zrobiłam kilka zdjęć, a już zrobiło się ciemno.
Chyba nie nadaję się na turystkę-spacerowiczkę. Chodzę dość szybko, zdecydowanym krokiem. Chyba wywołuje to wrażenie, że jestem u siebie - co krok ktoś pytał mnie o drogę, tylko raz nie potrafiłam udzielić odpowiedzi. Znów czuję się tu trochę jak u siebie. Dwa dni wystarczyły, żeby przypomnieć sobie rozkład dzielnic i ulic, oznaczyć punkty orientacyjne.
Nadal objadam się bagietką i serami, pewnie tak już zostanie do wyjazdu.
A poniżej Łuk o zmierzchu.



6 komentarzy:

  1. Dlatego nie lubię zimy - tak szybko zapada zmrok.
    Na długo zostajesz w Paryżu? Może warto zwolnić kroku,nawet gdybyś musiała się do tego zmuszać;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostaję do niedzielnego zmierzchu ;) Spróbuję zwolnić w sobotę i niedzielę, nie bedę mieć już zajęć.

      Usuń
  2. Mnie, o dziwo, zmierzch kojarzy się z bezpieczeństwem. Mrok skrywa wszystko co w dzień bezlitośnie wystawione jest na widok oczu ludzkich, w mroku można nieźle się zakamuflować :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, może właśnie jeszcze ten aspekt bezpieczeństwa ma znaczenie

      Usuń
  3. tak strasznie zazdroszczę Ci tego zmierzchu w Paryżu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zazdrość, zmierzch wszędzie działa na mnie tak samo, bez względu na miejsce, a ja tylko ubolewam, że na cały tydzień pobytu mam tak mało okazji cieszyć sie paryskim zmierzchem, chłonąć zapach miasta, jego klimat - siedzę i tonę w papierach....

      Usuń