sobota, 2 marca 2013

przepracowanie

Chyba to jest przyczyną koszmarnego bólu głowy, który zupełnie rozłożył mnie wczoraj. Sypię się z nadmiaru obowiązków i ze świadomości, że nie jestem w stanie zrealizować tego wszystkiego, co zaplanowałam.
Dziś - przygotowuję zajęcia na jutro, jutro siedzę w pracy od 8:00 do 15:00, a w poniedziałek czeka nas kontrola.


W Paryżu mieszkałam we wspaniałym miejscu, na mnie ciągle robi wrażenie to, że w tym samym miejscu bywał Proust, że ulice noszą nazwiska pisarzy, których bardzo cenię, że paryskie ulice mają specyficzny zapach, który niemal zdążyłam już zapomnieć...
Pewnego dnia, po powrocie z zajęć, w recepcji poinformowano mnie, że przyszedł do mnie list.
Pomyślałam, że to na pewno pomyłka, któż mógłby do mnie napisać, skoro nikt nie wie, że właśnie pod tym adresem mieszkam... I w tej samej chwili uświadomiłam sobie, że jest jednak jedna osoba, która wie. Ktoś, kto upewniał się, gdzie dokładnie będę mieszkać, na jakiej ulicy i jeszcze pytał, czy wiem, w którym pokoju...
Na górze czekała na mnie koperta zaadresowana przez Męża. Koperta z prześliczną kartką i wyznaniem.
Poczułam się, jak kilkanaście lat temu, gdy mieszkałam przez wiele miesięcy we Francji i pisaliśmy do siebie tradycyjne listy, a ja, zaraz po przyjeździe na miejsce, dostałam od Męża, który jeszcze nawet nie był narzeczonym, paczkę z ulubionymi czekoladkami, wspaniałą książką i kartką z życzeniami...
Zaskoczył mnie Mąż zupełnie.
I zaskoczyło mnie to, że on ciągle potrafi mnie zaskakiwać.
A kiedy zadzwoniłam do niego z jednego z ulubionych miejsc, mówiąc, że żałuję, że nie ma go obok, on stwierdził, że w takim razie muszę na miejscu wszystko robić podwójnie, za mnie i za niego.
Takie drobiazgi, a bezcenne.


Przez ostatnie dwa tygodnie prawie zamieszkałam w pracy, wychodziłam wcześnie rano i z nadzieją, że dziś wrócę wcześniej niż wczoraj, wracałam każdego dnia coraz później. Porządkujemy wszystko przed kontrolą. Właściwie wydaje nam się, że wszystko jest w porządku, ale ciągle jeszcze coś poprawiamy, sprawdzamy, ulepszamy - byle do wtorku. I zazdroszczę naszej pani z dziekanatu - ona może we wtorek wziąć urlop, a ja mam od rana zajęcia.
W następny weekend też mam zaocznych, ale tylko w piątek, więc może w sobotę i niedzielę uda mi się gdzieś zabrać chłopców (marzy mi się weekend w Jaworzynce albo gdziekolwiek, byle razem).
A Jelonek ostatnio pytał, kiedy będzie mógł pojechać ze mną do Paryża, bo... chciałby zostać muszkieterem :)

A moja ulubiona Katedra kończy w tym roku 850 lat.



8 komentarzy:

  1. To zaskoczenie, ktore zaserwowal Ci maz wcale nie takie male jest :) cudowny pomysl, od samego czytania o tym sie usmiechalam :))
    Nie bylam nigdy w Paryzu, nie znam jego klimatu, ale moze kiedys ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż kiedyś częściej miewał takie pomysły, nie przypuszczałam, że jeszcze może zdobyć się na taką akcję:)

      Usuń
  2. Jakby tak rozważyć CO masz robić podwójnie... ja bym nie obiecywała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Słusznie :) Odciski miałam podwójne, choć zupełnie tego nie planowałam, ale ja chyba nie potrafię wolno przemieszczać się po mieście, kiedy jestem sama.

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o ból głowy - zwracasz uwagę czy pijesz wystarczająco dużo płynów kiedy jesteś taka zapracowana? Bo to prosta droga do bólu głowy.
    Masz jakieś perspektywy, że ta sytuacja w pracy się uspokoi? Dopiero na koniec semstru?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, jak biegam - nie mam czasu na picie, teraz staram się zabierać ze sobą wodę, pamiętać, żeby co jakiś czas zrobić choć kilka łyków.
      Uspokoiło się trochę, jesteśmy po audycie, ale zupełnie spokojnie to już nigdy nie będzie - nawet na koniec semestru, bo właśnie okazało się, że np. rekrutacji może przewodniczyć tylko dziekan lub prodziekan, a moja szefowa na pewno nie będzie mogła i dlatego wybrałyśmy inną osobę do tej funkcji. Jak rektor nie zatwierdzi zmiany - to będzie moja trzecia rekrutacja z rzędu i o urlopie mogę zapomnieć.

      Usuń
    2. Pół biedy, że się uspokoiło. No i trzymam kciuki za ta rekrutację. Nie mogłabyś po prostu krzyknąć "no ile można!" i zwalić to na kogoś innego?

      Usuń
    3. Dzięki za kciuki :) Udało się z rekrutacją, można wyznaczyć pełnomocnika :) Chociaż to mnie ominie :)

      Usuń