poniedziałek, 17 grudnia 2012

Errata :)

Kiedy usiadłam przy stole z miseczką lukru i talerzami z posypką - chłopcy przyłączyli się. Najpierw Jelonek wyjadł pół talerza posypki, a potem Pipek rozsypał resztę na stole i pod stołem, ale było fajnie  :) Pierniki wyszły całkiem przyzwoicie udekorowane. Może rzeczywiście lepiej, jak chłopcy nie plączą się w kuchni między stołem, a piekarnikiem, a wspólne dekorowanie było całkiem sympatyczne (jeszcze dziś rano znalazłam we włoskach kawałeczki posypki).
Zmykam do łóżka (znów zostało mnóstwo spraw na jutro, a godzinę temu powiedziałam mężowi, że zaraz będę w łóżku...) Poniżej część pierników - wyszło ich cztery razy tyle (pomijam te, które nie doczekały dekorowania...) I jeszcze chciałam napisać, że mamy czwartą papugę, ale o tym następnym razem.

6 komentarzy:

  1. Dekorowanie to najlepsza robota! Pamietam jak bylam mala, to najbardziej lubilam smarowac ciastka marmolada (a ile tej marmolady znikalo!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moją mamą nie dekorowałam pierniczków, za to lepiłyśmy hurtowe ilości uszek i pierogów, wtedy podjadałam farsz :)

      Usuń
  2. Udekorowane pierniczki to jak zupełnie inne ciastka od razu :) one stworzone są do tego żeby je dekorować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczę ze sobą, bo od wczoraj mam ochotę na kolejne robienie pierników, tamte są super i powstrzymuje mnie tylko to, że jest jeszcze tyle innych rzeczy do zrobienia, może w piątek :)

      Usuń
  3. no śliczne :)
    Czy ja dobrze przeczyałam...CZWARTĄ PAPUGĘ????!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czwartą nimfę, chyba sobie rekompensuję moją potrzebę posiadania większej gromadki, cztery nimfy rozrabiają i hałasują tyle samo, co dwie, więc nie ma większej różnicy, zauważam tylko, że znika więcej karmy, więcej owoców i warzyw, ale jak wszystkie cztery siedzą nad drzwiami albo bawią się w kury i chodzą po dywanie - balsam na zszarpane nerwy :)

      Usuń