piątek, 4 stycznia 2013

On the road

Wróciliśmy właśnie z kina. Nie dotarliśmy na pizzę, ale i tak było fajnie - dobrze czasem wyjść wieczorem (wieczorem łatwiej, niż w dzień, dzieci u dziadków, idą spać, więc obecność dziadków ogranicza się po prostu do tego, że są obok).
Wyszliśmy z filmu i doszliśmy do wniosku, że powinniśmy jeszcze raz przeczytać książkę. Wiele rzeczy nam umknęło podczas lektury, wiele zapomnieliśmy, może dzięki temu film oglądało się bardzo dobrze, choć to dość specyficzny obraz. W sumie oglądając "W drodze" nie odczułam tego, że film długo trwa (137 minut, jeśli dobrze pamiętam). I mam wrażenie, że fotele na małej sali są wygodniejsze od foteli na dużej.
Lubię nasze kino, bo ma tylko dwie sale (dużą i małą), na dużej tłumy i hity (dziś "Hobbit"), a na małej byłam ja, mąż i jeszcze dwie osoby.

Teraz powinnam zabrać się za poprawianie prac studentów (chyba mam jeszcze takie, które od listopada czekają na sprawdzenie...). Wiem, jak mnie męczyło czekanie na poprawioną pracę czy wyniki testu, dlatego staram się testy poprawiać najszybciej, jak to możliwe. Z wypracowaniami w tym roku jest trochę inaczej - nie poprawiam ich na bieżąco, bo nie mam kiedy, ale one są jakby dodatkowym elementem zajęć i nie wpływają na ocenę końcową (to bardziej dla samych studentów, żeby mieli świadomość, jakie błędy popełniają i jak można to poprawić). Ale i tak niezbyt mi dobrze z tym, że tak długo trwa to poprawianie prac.
I choć reszta wieczoru upłynie na sprawdzaniu wypracowań i testów, a nie w ulubionej pizzerii, bezcenna jest świadomość, że mąż jest obok, że ogląda film, że mogę podnieść oczy znad kartek i na niego spojrzeć, że przyniesie herbatę albo kanapkę, że po prostu jest. 

9 komentarzy:

  1. Oj tak... Też lubię to uczucie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio bardzo mi tego brakowało (kiedy mąż spał,ja jeszcze walczyłam z papierami, a rano, kiedy ja wstaję, jego już nie ma...

      Usuń
  2. Bardzo ladnie to napisalas :) chwile spedzone z kims kochanym przy boku sa bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No a my jednak na Hobbita idziemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chętnie poszła, Mąż jeszcze chętniej, ale strasznie długo trwa i musimy to jakoś dobrze czasowo zorganizować (dzieci do dziadków...)

      Usuń
  4. "W drodze" to jedna z dwóch książek, obok "Buszującego w zbożu", w których zachowanie głównego bohatera irytowało mnie do tego stopnia, że miałem ochotę rzucić książkę w kąt. Przez "Buszującego" jakoś przebrnąłem, "W drodze" nie zdzierżyłem, nie dotarłem chyba nawet do setnej strony.

    A z najnowszych filmów zdecydowanie polecam "Django" :)

    OdpowiedzUsuń